top of page

Pamiętam była jesień


Bardzo lubię jesień. Ale dopiero od czasu, gdy przeprowadziłam się do Warszawy, czyli od dekady. Czekam na nią z niecierpliwością, choć wiem, że tuż po niej nadejdą krótkie i ponure dni. Czekam na to uczucie, które towarzyszyło mi po przyjeździe do Stolicy, na entuzjazm, nadzieje - po części spełnione, zapach liści, barwy nieba... Wystarczył jeden raz, bym całkowicie zmieniła podejście do tej pory roku.

Można pomyśleć, że lubię jesień za to, jaka jest, ale to nieprawda. Zawsze chodzi o to, co pod spodem, o sferę towarzyszących nam emocji. Bo dziesięć lat temu to nie jesień była piękna, ale moje życie. Kiedy oglądam zdjęcia miejsc, w których spędzałam ostatnie cztery miesiące roku wcześniej, mój nastrój już nie jest tak sielski. Czuję, widzę i słyszę rzeczy przykre, nie tak piękne, nie tak wspaniałe. A przecież liście także były cudownie kolorowe i pachnące, niebo także zachwycało barwami i widokiem odlatujących ptaków...

Jesień sprzed dziesięciu lat nauczyła mnie, że warto żyć pełnią życia, robić rzeczy ważne, trochę szalone, zmieniać się, nie osiadać w miejscu. I może kolejną szaloną rzecz trzeba uczynić inną porą roku, żeby i jej nadać nowego, lepszego kolorytu.

24 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page