Mam taką teorię - która w moim przypadku jest czystą praktyką - że czytanie nie kształtuje nas tak, jak się nam to czasem wydaje. Gdyby tak bowiem było, każdy zmieniałby się w podobny sposób po przeczytaniu tej samej książki. A przecież chociażby tylko Biblia motywuje albo demotywuje nas na wiele sposobów i nie wszyscy, co przeczytali 'Mein Kampf', stali się złoczyńcami.
Nie, czytanie nie ma wartości wychowawczych, bo czytane treści oświetlają jedynie w nas to, co od dawna w sobie nosimy, wywołują pewne skojarzenia, pobudzają uśpione kiedyś emocje, podsycają pragnienia istniejące, choć nie zawsze uświadomione. I, rzecz jasna, książki też dają wiedzę, poszerzając horyzonty, na które często i tak już patrzymy.
Dlatego odpowiedzialność pisarza z jednej strony jest ogromna, a z drugiej odbiór publikowanych przez nas treści jest całkowicie poza naszą kontrolą.