Na rozluźnienie piątkowego nastroju - pewnie i tak dość 'luźnego' - przeklejam pewną opowiastkę, którą dawno temu zamieściłam na innym, niemal już wymarłym blogu.
Miłego kontemplowania :)
***
Sobotnie popołudnie. Zimowe i bardzo mroźne, na tyle mroźne, że musiałam przerwać spacer i wsiąść do ciepłego tramwaju marki PESA, żeby wrócić do domu. Kiedy siadałam, kątem oka zauważyłam, że za mną do pojazdu wpadła grupka młodzieży, o której pewnie niejeden powiedziałby "łobuzeria". Trzech chłopców i jedna dziewczyna - wszyscy w wieku 15-16 lat. Dziewczę ubrane było dość niestosownie do warunków atmosferycznych, poczynając od tego, że nie miało czapki, szalika i rękawiczek, ale nie ubiorem przykuwało uwagę, lecz swoim głośnym zachowaniem i dość częstym wyrzucaniem z siebie słowa na "k", powszechnie uznanego za wulgarne. Jeden z jej towarzyszy cmoknął z dezaprobatą i cicho syknął:
- Zamknij się. Może jesteś niewychowana, ale to nie znaczy, że cały tramwaj musi o tym wiedzieć.
Nadstawiłam mocniej uszu.
Pozostali dwaj chłopcy rozpoczęli niezobowiązującą konwersację, najwyraźniej starając się nie prowokować dziewczyny do niewłaściwych zachowań. Można rzec - spacyfikowali ją.
- Co będziesz jutro robić? - zapytał jeden uprzejmie.
- Idę na basen - odparła.
- Kobiety nie powinny korzystać z basenów - powiedział poważnym tonem drugi.
- Czego? - zdziwiła się. (Pewnie chodziło jej o słowo "dlaczego").
- Bo mogą mieć od tego problemy... Te... No... - Chłopak zawahał się. Brakowało mu odpowiedniego słowa. - Dowcipne.
Chwila konsternacji.
- Nie rozumiem - dziewczyna naprawdę nie rozumiała.
- Jemu chodziło, że możesz dostać zapalenia pochwy - wyjaśnił spokojnie trzeci z kolegów.
Na całe szczęście w tym momencie tramwaj zatrzymał się na moim przystanku i mogłam wysiąść, by móc tę scenę kontemplować w intymniejszych warunkach.